Krzysztof uważał się za kolekcjonera wrażeń. Nie należał do osób, które ceniły sobie spokój i stabilizację życiową. Chętnie zmieniał pracę, często się przeprowadzał, uprawiał kilka sporów naraz, podejmował się każdego bezpłatnego kursu.
Wakacje marzeń nie muszą być w drogim hotelu
Generalnie lubił kiedy się dużo dzieje. Dlatego też wakacje najchętniej spędzał w górach. Leżenie plackiem na plaży niczym nie mogło dorównać górskim wspinaczkom. Przynajmniej właśnie tak wyobrażał sobie wakacje nad morzem. Z wielkim grymasem więc przystał na propozycję dziewczyny, żeby w tym roku zwiedzić Pomorze. Znajomi rodziców wynajmują domki drewniane nad morzem, mogliby tam zrobić swoją bazę wypadową. Co roku to on organizował wypoczynek więc przystał na jej propozycję. Mieli początkowo kłopoty z trafieniem na miejsce. Po zapytaniu o komfortowe domki nad morzem spotykali się z szerokim uśmiechem i ogólną odpowiedzią, że w którą stronę by nie poszli jakieś znajdą. Humor jeszcze bardziej popsuł się Krzysztofowi, kiedy na miejscu okazało się, że ktoś zapomniał o ich rezerwacji. Postanowił dłużej nie czekać na nadchodzącą katastrofę i wziąć sprawy w swoje ręce. Wypożyczył namiot, spakował najważniejsze rzeczy i tak ruszyli wzdłuż półwyspu helskiego. Początkowo mieli dojść tylko do końca i wrócić koleją z powrotem. Tak się jednak im spodobało, że postanowili iść dalej. W rezultacie zwiedzili większą część nadmorskich miejscowości. Dotarli aż do samego Wolina. Domki letniskowe nad morzem kusiły ich co jakiś czas, zwłaszcza prysznicem, ale nie poddawali się.
Wspólny marsz, noce pod gołym niebem i godziny wspólnego wsłuchiwania się w szum morza zbliżył ich do siebie jeszcze bardziej. Krzysztof przyznał też, że te wakacje były jego najlepszymi.